poniedziałek, 30 grudnia 2013

Chory facet = chore pięcioro dzieci

Nie, nie mam pięciorga dzieci tylko tak się czuję. Zaczęło się we wigilię ale nic nie wskazywało, że będzie aż tak chory. Złapał jakiegoś wirusa a właściwie wirus złapał jego. Złapał, trzyma i nie chce puścić. Nawet antybiotyk sobie z nim nie radzi. A chory facet to koszmar. Dla porządku napiszę, że ja też niestety się pochorowałam. Ale ja trzymam się w pionie, katar mam straszny, głowa boli, skóry pod nosem już praktycznie nie mam tylko jakiś straszny strup ale zajmuję się dziećmi, piorę, sprzątam, gotuję nawet na spacery z maluchami wychodzę. I tak się zastanawiam nad wytrzymałością matek. Trzeba to ogarnąć i już, nie mam czasu się rozczulać nad sobą. A Tata leży plackiem w łóżku. Oj, żeby to już się skończyło. Proszę.

środa, 25 grudnia 2013

Pierwsza taka wigilia

Jeszcze rok temu przy dzieleniu się opłatkiem życzyliśmy sobie, aby na następną wigilię nasza rodzina była o jedną osobę większa i się spełniło. Patrzyłam na śpiącego MB i jakoś tak same łzy wzruszenia popłynęły a on całą kolację grzecznie przespał. Migotka nie chciała nic jeść tylko rozpakowywać prezenty. Babcia narzekała, że po co gotowała i na szczęście Dziadek uratował całą sytuację opowiadając jej bajkę o Świętym Mikołaju. Zasłuchana Migotka zjadła wszystko i mogła w końcu rozpakować prezenty. A już najbardziej było zdziwiona, że i pod naszą choinką Mikołaj coś zostawił. Także nic dziwnego, że po takich wrażeniach nie mogła zasnąć. A dziś odpoczywamy w domu.

czwartek, 19 grudnia 2013

Jej historia

Przyszła dzisiaj. Pierwszy raz odkąd jest z nami MB. Jak tylko weszła wyczułam, że coś jest nie tak. Tego smutku w oczach nie udało się jej przykryć uśmiechem. Tylko Migotka się nabrała, ja nie. Nie widziałam się z nią trzy miesiące. Teraz już wiem dlaczego. Ona stara się zajść w ciążę, już od tak dawna. Walczyła, próbowała inseminacji a teraz ma za sobą jeszcze nieudaną próbę zapłodnienia in vitro. Nieudaną!!! Teraz już nic nie zostało. Patrzę na nią i już nie potrafię powstrzymać łez, ona też płacze. Migotka patrzy zdziwiona - kocham Cię Ciociu- przytula się do niej, wyciera jej łzy...
Nie potrafię Ci pomóc moja Przyjaciółko, nie potrafię.
Mocno przytulam moje dzieciaczki, w myślach dziękując Bogu że nam się jednak w końcu udało. Też było ciężko ale nie musiałam przejść drogi, którą przeszła ona. Ona wtedy też ze mną płakała, przytulała i mówiła że w końcu się uda. A ja co mam jej powiedzieć?

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rehabilitacja

Dzięki znajomym udało nam się znaleźć rehabilitantkę. Wolę kogoś z polecenia, bo ogłoszeń jest dużo ale skąd mogę mieć pewność, że to ktoś dobry. A tak to jestem spokojna, że MB jest w dobrych rękach. Faktycznie Pani Asia wprawę ma i z MB robi cuda. Patrzę na to i podziwiam. Kilka ćwiczeń mi pokazała i też muszę z nim je robić kilka razy dziennie ale to zestaw dla początkujących. MB jest zachwycony. Leży spokojnie i dzielnie znosi masaże i ćwiczenia. Zachowuje się jak prawdziwy facet, bo nie spuszcza wzroku ze ślicznej Pani Asi a jaki uśmiech gości na jego buźce to aż trudno opisać. Spodobała mu się:) Dziś też próbowała obejrzeć nogi Migotki, bo moja gwiazdka chodzi na palcach jak baletnica, z tą tylko różnicą, że się co chwilę popisowo przewraca. Ale to nie było proste. Migotka urządziła atak histerii i tylko cierpliwości Pani Asi zawdzięczam to, że wiemy chociaż tyle że ścięgna nie są skrócone. Ale do lekarza musimy iść, bo lewą nóżkę krzywi do środka i będzie potrzebna wkładka.

piątek, 13 grudnia 2013

Nie mam gdzie wracać

Dziś była u mnie Marta i przyniosła "pracowe" plotki. Nie mam gdzie wracać, bo podobno likwidują mój dział. Dziwnie mi z tym. Plotki pojawiały się co jakiś czas ale później ucichły i było ok. Ale tym razem to chyba jednak w końcu nastąpi. Już nawet data jest. Szkoda. Nie wiem co będę robić. Podobno macierzyństwo daje kopa i wtedy mamy zakładają swoje firmy i mają milion pomysłów na własny biznes. A ja nic...

wtorek, 10 grudnia 2013

Krem dla noworodka

Zapomniałam napisać, że w końcu znalazłam idealny krem na zimę dla MB. Kupiłam krem Chicco Baby Moments Krem ochronny na wiatr i zimno. Nie zawiera parabenów, barwników oraz alkoholu. I co najważniejsze można go stosować od pierwszego dnia życia. Bezwodna maść łatwo się rozsmarowuje, nawilża i chroni skórę. Ja jestem bardzo zadowolona i polecam.

niedziela, 8 grudnia 2013

Armagedon odcinek drugi



Nadal zdarzają się Migotce napady złości.  Chociaż może to złe określenie tego co się dzieje, ale nie wiem jak to nazwać. Wieczorem przed pójściem spać Migotka wpada nieraz w histerię. Na szczęście nie zdarza się to często ale i tak mi jej szkoda, bo nie potrafię jej pomóc. Płacze i to tak, że aż się zanosi, krzyczy, chce pić albo kłamie że chce siku byle tylko wstać z łóżka. Gdy Tata ma drugą zmianę to chce na niego czekać i zazwyczaj nie usypia do 23 godz i wtedy on wraca. To jest najgorsza opcja, bo jestem w stanie położyć ją spać dopiero około północy. Trudne są to sytuacje, bo to wszystko odbywa się w pokoju gdzie śpi MB. Najczęściej przesypia awantury ale nie zawsze a Migotka tak strasznie krzyczy i piszczy, że umarłego by obudziła. Lepiej nie będzie, bo mamy tylko dwupokojowe mieszkanie i ja śpię z Migotką i MB w tym samym pokoju. Drugi pokój połączony jest z kuchnią i tam śpi Tata. Ciasno nam ale widoków na zmianę nie ma i już.
A do czego zniża się zdesperowana matka w okresie około mikołajkowym? Tak ale na niej to, że Mikołaj może przynieść rózgę zamiast prezentu zrobiło wrażenie na jeden wieczór.  Marnie.
Położenie jej wcześniej spać też nic nie pomaga, bo potrafi nawet godzinę leżeć i nie usnąć. Zawsze miała problemy ze snem ale teraz jeszcze bardziej się to zaostrzyło.



sobota, 7 grudnia 2013

Masażysta pilnie poszukiwany

Byliśmy z MB w poradni ortopedycznej i okazało się, że ma zablokowany mięsień przy szyi po lewej stronie i dostaliśmy skierowanie na masaże i gimnastykę. Terminy są bardzo odległe a to trzeba już. Zaczynam szukać prywatnych wizyt ale to też nie jest proste. Z okiem chyba lepiej ale zobaczymy jak to będzie po odstawieniu kropel. Aż się boję cieszyć.

czwartek, 5 grudnia 2013

Smerfny czas

Migotka odkryła "Smerfy". Teraz to jej ulubiona bajka i oczywiście rozdzieliła smerfne role w domu. I tak: Tata został Papą Smerfem, ja Smerfetką, MB - Śpiochem, Babcia Sasetką a Dziadek Zgrywusem. Migotka jest Lalusiem. Zaskoczona byłam jej wyborem, bardziej spodziewałam się Smerfetki, bo bardzo jest wyczulona że coś jest chłopięce albo dziewczęce. Nawet mi zwraca uwagę gdy do MB mówię "kruszynko", że powinnam mówić "kruszyn", bo nie jest dziewczynką. Ubrania dla niej też muszą być w dziewczeńskich kolorach (czytaj różowe) i nawet na opakowaniu muszą być dziewczynki, bo inaczej to nawet przymierzyć nie chce. A tu nagle Laluś - ale wytłumaczyła mi, że on to nie do końca chłopak, bo ma kwiatek przy czapce.Jeśli o mnie chodzi to już wolę być Smerfetką niż Mamą Świnką :)

piątek, 29 listopada 2013

Zapiszę, bo znowu zapomnę

Co już MB umie:
  • przy leżeniu na brzuszku głowę przekręcił gdy miał dwa i pół tygodnia,
  • zanim skończył pierwszy miesiąc przekręcał się z boku na bok,
  • z leżenia na brzuchu umie się przekręcić na plecy ale tylko na prawą stronę - pierwszy raz gdy miał sześć tygodni i pięć dni

Złote myśli Migotki :)
  • przy pierwszym przewijaniu "mamo on ma ogonek"
  • kolejny siusiakowy komentarz: "dlaczego jego siusiak jest zwiędnięty?"
  • "mamo schowaj go do brzuszka i chodź się bawić"
Pewnie były jeszcze inne ale oczywiście zapomniałam. Tak to jest, że jak się nie zapisze to wszystko ulatuje. Teraz będę to robić na bieżąco. Migotka tworzy ostatnio swoje słowa takie jak na przykład "ręcznikować", czyli wycierać ręce.

sobota, 23 listopada 2013

Już po

Pierwsza wizyta MB u lekarza już za nim. Nie dowiedziałam się nic nowego. Czyli kanalik łzowy zatkany i jeśli krople i masaże nie pomogą to czeka go zabieg. MB ma też problem z lewą rączką. Niefortunnie ułożył się u mnie w brzuchu i ręka jest lekko przekrzywiona. Mam go układać na lewym boku na tej ręce i oczywiście jak najczęściej układać go na brzuchu. 
Szczepienie Infanrixem już za nami. Nie lubię tego i zawsze bardzo przeżywam. Tak mam i już. Tata go trzymał przy szczepieniu a ja później na pocieszenie dałam cyca.
W poczekalni zaczepiła mnie mama chłopca, który tez przyszedł na pierwsze szczepienie. Pytała czym szczepimy ale jak usłyszała, że trzeba zapłacić za szczepionkę trochę ponad sto złotych to stwierdził,a że zaszczepi zwykłymi. Niby nic tylko, że mieli wózek prawie za pięć tysięcy.

czwartek, 21 listopada 2013

Ulewanie

MB chlusta bardzo. Co chwilę muszę go przebierać i siebie też. Położna doradziła mi, żebym mu zabierała cyca zanim się przeje. Tak łatwo mówić. Skąd mam wiedzieć ile zjadł, przy karmieniu butelką sprawa byłaby prosta. Czasem ssania też nie mogę się sugerować, bo różnie to bywa. 
On nawet w 5 minut opróżnia pierś. Także raz się uda a trzy razy nie. Z praniem już nie nadążam. 
A jutro idziemy się kłuć. Nie cierpię tego ale trzeba i już. Kanalik łzowy nadal zatkany, masaże nie pomagają. Może jutro jakieś kropelki nam przepiszą.

sobota, 9 listopada 2013

Armagedon

Nie zawsze jest łatwo i przyjemnie. Migotka niby już przyzwyczaiła się do nowej sytuacji ale 
no właśnie niby...
Scenka z wczoraj: najpierw wysypała kg cukru na podłogę a właściwie podłogi, bo uciekała z torebką przed Tatą który ją gonił a potem popisowo zasikała dywan. Nie wiem, czy to wszystko ma związek 
z pojawieniem się Młodego, czy też z Tatą. Ostatnio Tata bardzo dużo pracuje i prawie w domu nie bywa a jak jest to i tak tylko ciałem, bo myślami dalej w pracy. Jak jestem z nią sama w domu jest grzeczniejsza. Pewnie, że różnie bywa i też mi nieraz ręce opadają ale jakoś sobie radzę. Może ona
 w ten sposób próbuje jego uwagę zwrócić na siebie. Już sama nie wiem.
Ja odkąd jest Młody naprawdę niewiele rzeczy zmieniłam. Dalej ją kąpię, tak samo przytulamy się 
w łóżku po przebudzeniu, dalej bawimy się czego dowodem są poprzednie wpisy itd. Masę mamy takich rzeczy, które są tylko jej i moje. Pewnie, że nie mam czasu dla siebie ale ona jest dla mnie najważniejsza. To wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie moi cudowni rodzice. Bardzo mi pomagają.
Porozmawiam z Tatą może jak spędzą razem więcej czasu to coś pomoże. Zobaczymy.

czwartek, 7 listopada 2013

Projektor do nauki rysowania

Kolejnym prezentem "na wyrost", który Migotka dostała jest projektor do nauki rysowania. W skład zestawu wchodzą rzutnik oraz trzy płytki z różnymi obrazkami. Dla Migotki jeszcze jest to za trudne, nie potrafi obrysować tych kształtów więc najczęściej muszę to robić ja. Ona tylko koloruje. Pomysł na prezent fajny tylko ona dostała średni jakościowo egzemplarz. Rysunki są niezbyt ładne, no i mały ten projektorek (chociaż pudło było duże) i rysuneczki też.
My mamy taki (niestety firmy nie pamiętam):



wtorek, 5 listopada 2013

Rozmiar jednak ma znaczenie

Ostatnio Migotka nie chce rysować. Kredki udają szminki a kolorowanek to już nawet z teczki nie wyciąga.
Postanowiłam więc wprowadzić urozmaicenie i zamiast kartki A4 dałam jej  to:



Komentarz chyba zbyteczny.

niedziela, 3 listopada 2013

Zatkany kanalik łzowy

Niestety Młody ma zatkany kanalik łzowy lewego oka. Ponieważ zbiera się wydzielina oko wymaga szczególnej pielęgnacji i muszę robić też masaż. Jak dotąd nie przyniósł on efektów. Przy każdym przewijaniu myję oko solą fizjologiczną a następnie małym palcem w kąciku oka robię dwa kółka uciskając i przesuwam palec w dół wzdłuż nosa. Mam nadzieję, że to pomoże, bo jeśli nie to przed nim zabieg przetykania.

sobota, 2 listopada 2013

Jesienne rysowanki

Kolejna jesienna zabawa. Prosta i nie wymagająca nakładów a jaka efektowna!

Potrzebujemy:
liście (uwaga nie mogą być suche, bo się pokruszą),
biała kartka,
kredki woskowe.

Wkładamy liść pod kartkę i malujemy kredką po kartce. Mówimy czary mary i na kartce pojawia się kształt liścia. Migotka bardzo lubi tę zabawę. Rok temu ja musiałam malować a w tym roku już sama potrafi. Na każdym spacerze zbieramy liście. Na zdjęciach nie wygląda to zbyt ładnie ale wierzcie mi to naprawdę jest ciekawa zabawa.




czwartek, 31 października 2013

Recepta na udane karmienie piersią

Migotka nie miała odruchu ssania. Teraz już to wiem, bo wiem jak wielka jest różnica w odczuciach gdy przystawiam Młodego. Od razu po porodzie położyli mi go na brzuchu i leżeliśmy tak dwie godziny. Po jakiś 15 min Młody zaczął szukać piersi i sam pięknie się przyssał. Nie przeszkadzało mu, że pokarmu jest malutko ssał długo. Później niestety spadł mu cukier także pani doktor podjęła decyzję o dokarmianiu, ale na szczęście w tym szpitalu dzieciaczki dokarmia się kieliszkiem. Nie zaburzyło nam to laktacji. Najpierw podawałam mu pierś a później szliśmy na kielicha. Aż w końcu cukier przestał spadać a ja miałam już tak dużo pokarmu że dokarmianie nie było już konieczne. 
Położne sprawdzały czy dobrze go przystawiam a oprócz tego pobudzałam piersi laktatorem. Wszystko co udało mi się odciągnąć podawały mu kieliszkiem.

Żałuję, że Migotkę urodziłam w innym szpitalu. Tam położnym nie chciało się pomagać. Miałam pecha, bo trafiłam jeszcze na weekend i doradca laktacyjny miał wolne. Karmiły ją butlą i właściwie wlewały w nią jedzenie a później było płukanie żołądka, bo przekarmiony nie trawił. Ale tam dziecko nie ma prawa tracić na wadze, bo trzeba szybko wypisać je do domu i już. Nie wiedziałam wtedy o tym. Koleżanki tam rodziły i żadna nie powiedziała mi że tak to wygląda. Ja bardzo chciałam karmić piersią i było to dla mnie ważne. Alergia, która się później pojawiła doprowadziła nas do karmienia mieszanego, czyli nutramigen plus pierś. Ale nauka ssania to był koszmar. Niestety musiałam używać nakładek, a one też źle wpływają na pobudzanie laktacji. Musiałam być też na rygorystycznej  diecie i bardzo schudłam. I w końcu pokarm się skończył chociaż walczyłam długo.

Według mnie aby karmienie się udało:
  • sprawdź jak podchodzi personel szpitala do dokarmiania i pomocy w karmieniu,
  • pobudzaj piersi laktatorem,
  • zrezygnuj z nakładek,
  • jak najczęściej przystawiaj maluszka (tak na początku trzeba wybudzać śpiocha - najlepiej rozpocząć od przewijania) My karmiliśmy się co 2 godz 30 min - liczone od rozpoczęcia karmienia natomiast jeśli maluch nie miał problemów z cukrem to co 3 godz.
  • jeśli przysypia przy piersi trzeba go wybudzać(głaskanie po policzku, czy też nosku nie pomoże trzeba nacisnąć punkt pod żuchwą - po środku albo unieść maluszka do odbicia) uwaga - na początku maluszka ssanie męczy także krótkie przerwy są normalne i malec nie ssie cały czas, bo musi troszkę odpoczywać,
  • w szpitalu radzono też żeby do jedzenia rozbierać troszeczkę maluszka,
  • wybierz taką pozycję żeby było Ci wygodnie, bo na początku karmienie trwa długo,
  • pamiętaj o piciu wody,
  •  moja położna na rozbudzenie laktacji kazała mi pić piwo karmi i herbatkę dla mam karmiących..
Niby oczywiste to wszystko ale gdyby... No nic czasu nie cofnę.





poniedziałek, 28 października 2013

Oczami Migotki

Wiedziałam, że będzie jej trudno. Rozmawiałyśmy dużo przed, czytałyśmy książeczki, odwiedzałyśmy naszego małego sąsiada ale i tak pojawienie się Młodszego Brata (MB) wywróciło jej życie do góry nogami. O przytulanie nie jest bardzo zazdrosna. Rozumie, że muszę go przewijać, przebierać itp. ale nie może sobie poradzić z tym, że karmię go piersią. Położna doradziła mi żebym dała jej spróbować mojego mleka. Miała dojść do wniosku, że to wcale nie takie pyszne i że lepiej jeść tak pyszne jedzenie jak kotlety czy np. czekolada, Tak... to tyle teorii położnej. Migotka zachwycona. Teraz to dopiero mam problem.

Lista rzeczy do szpitala - uzupełnienie

Nauczona doświadczeniem dopisuję kolejne rzeczy:
  • koniecznie laktator,
  • miseczka albo pudełko plastikowe do przechowywania laktatora po wyparzeniu (realia szpitalne są takie, że przelewa się go wrzątkiem z czajnika i już),
Lepiej spakować się do dwóch toreb. Osobno rzeczy dla siebie i osobno dla dziecka. Tak jest wygodniej. Łatwiej coś znaleźć i łatwiej je upchać koło łóżka niż jedną olbrzymią torbę. 

Jeśli chodzi o nas to za mało wzięłam rzeczy dla dziecka. Jednak tak to jest, że tych zmian było więcej niż przewidziałam, bo chłopcy mają tendencję do sikania w czasie przewijania a o tym jako mama dziewczynki nie wiedziałam.

A na koniec apel. Tak trzeba coś wziąć do jedzenia, bo przy karmieniu apetyt jest większy i dobrze przekąsić coś w nocy ale nie muszą to być wafle, którymi będziemy robić huk na pół oddziału. Mi w sali trafiła się taka amatorka wafli - koszmar. Także polecam biszkopty.

Jeżeli chodzi o dokumenty to potwierdzenia ubezpieczenia nie chcieli. Podpisałam tylko oświadczenie, że jestem ubezpieczona i to wystarczyło. Natomiast trzeba podać NIP zakładu pracy.

Kolejną ważną rzeczą jest podanie adresu przychodni, do której ma być przesłana karta szczepień także trzeba sobie przygotować go wcześniej.

niedziela, 6 października 2013

Niespodzianka i to jaka!!!!!

Informuję, że w piątek zupełnie niespodziewanie urodził się Młodszy Brat.

Nic nie zapowiadało, że w 36tyg +3 dni urodzę Młodego. Dzień wcześniej byłam na zwykłej kontrolnej wizycie u doktorka. Wszystko było ok nawet KTG mi zrobił i też było w porządku. W nocy bolał mnie  trochę brzuch i kręgosłup na dole ale takie sensacje bywały już wcześniej więc nawet nie skojarzyłam, że to może być to. O 5 rano zaczęły się skurcze delikatne ale co 5 min. Przed 7 godz zadzwoniłam po mamę (miała zostać z Migotką), bo nadal były co 5 min tylko już coraz mocniejsze. Potem jeszcze telefon do doktorka i w drogę do szpitala. W południe Młodszy Brat już był. Pospieszył się i w ten sposób zostałam mamą wcześniaka. Nie musi być w inkubatorze, ważył trochę ponad trzy kg także mam nadzieję, że wszystko będzie ok.

czwartek, 3 października 2013

Migotka czyta "Wśibskich"

Tę książkę dostała w prezencie. Niezbyt mi się podoba i sama bym po nią nie sięgnęła ale Migotka pokochała ją od pierwszego czytania.
Książka składa się z kilkunastu wierszyków, które łączy to że ktoś tam kogoś podsłuchuje albo podgląda.
A podsłuchuje i dziadek i babka i ciotka i wnuczek i kuzyn a nawet pies i kot. Wierszyki są krótkie 
i łatwo wpadają w ucho więc nie dziwię się, że to lubi. Tylko ja jakoś nie mogę się do tej książki przekonać. Ale co mam robić, Migotce się podoba to czytamy.


wtorek, 1 października 2013

Sznurki i Dziurki

Gra ta kształci sprawność ręki. Polega na przewlekaniu kolorowych sznurków przez dziurki w obrazkach. Dzięki temu powstają kolorowe "haftowane" obrazki. Wiek graczy od 4 do 7 lat także dla Migotki za wcześnie. Ale i tak próbuje przewlekać sznurki a ile innych zastosowań znalazła dla nich! Raz to są opatrunki innym razem robaki pełzaki albo makaron.
Gra ta ma jedną wielką zaletę dziecko nie potrzebuje więcej uczestników może wyszywać samo. Z serii Klub Przedszkolaka firma GRANNA ma jeszcze inne pozycje. Muszę się z nimi zapoznać może jeszcze coś się nam przyda.

Uroki jesieni - jesienne wyklejanki

Zimy nie cierpię ale w jesieni potrafię dostrzec jeszcze jakiś urok. Tak jak dziś. Nazbierałyśmy z Migotką liści i zrobiłyśmy takie oto wyklejanki:

Park nie wygląda jeszcze jesiennie. Drzewa w większości zielone. Dziś była nasza ostatnia wycieczka do parku. Dla mnie to już za daleko. Po powrocie strasznie bolał mnie dół brzucha. Nie wiem jak to będzie z jesiennymi spacerami. Nie wiem kiedy Mały się urodzi i czy uda nam się pójść na spacer do parku z wózkiem zanim liście opadną. Zobaczymy...

środa, 25 września 2013

Przedporodowe zakupy apteczne

Chyba już wszystko mam. Ubranka poprasowane i trzeba się spakować.
Dziś robiłam zakupy w aptece:
  • gaziki jałowe,
  • Octenisept do pielęgnacji pępka,
  • krem Bepanthen,
  • sól fizjologiczna,
  • Tantum Rosa (dla mnie)
Natomiast nie kupiłam kremu "zimowego". Pani mnie poinformowała, że nie ma takiego kremu dla noworodków. Są dopiero po pierwszym miesiącu, a według niej przy takiej pogodzie to i tak nie powinnam z dzieckiem na spacer wychodzić i krem nie jest mi potrzebny. Chyba muszę poczekać aż będzie inna pani w aptece. Doświadczeń z takimi kremami nie mam. Migotka w zimie to już duża dziewczyna była, bo już miała pół roku i wybór kremów miałam duży. Muszę się zorientować w temacie.

A przed chwilą mąż mnie poinformował, że jedzie na trzy dni w delegację od 10.10. I co ja mam na to powiedzieć?
A i jeszcze położną zmieniam. Poprzednia wpadała jak po ogień i wiecznie się gdzieś spieszyła. Nieraz widzę jak pędzi przez osiedle z prędkością światła. Koleżanka mi poleciła swoją. Rozmawiałam z nią telefonicznie, miła bardzo. Ma przyjść żeby nas poznać.
Problemy z karmieniem Migotki były straszne i niestety moja była położna się zupełnie nie sprawdziła.

poniedziałek, 23 września 2013

Lista rzeczy do szpitala

Tak jak obiecałam w końcu zmierzyłam się z tematem co zabrać do szpitala.
Wiem, że to drugi raz i powinno być łatwiej ale nie jest. Trochę zaczynam się tego wszystkiego bać. Jest inaczej, bo jeszcze muszę w tym wszystkim zadbać o Migotkę. Ale dobra dziś nie o tym. Nastrój mam dziś jakiś do bani i dlatego tak mi jakoś źle.

Lista rzeczy dla mnie:
  • 3 koszule nocne i szlafrok,
  • pantofle,
  • klapki pod prysznic,
  • dwa ręczniki,
  • ręczniki papierowe,
  • chusteczki higieniczne,
  • podpaski,
  • majtki siatkowe (uwaga koniecznie siatkowe a nie te jednorazowe znanej firmy, bo te się do niczego nie nadają - sprawdziłam),
  • przybory toaletowe,
  • nakładki na piersi (z Migotką były problemy z karmieniem także na wszelki wypadek wezmę, chociaż wierzę że tym razem wszystko będzie dobrze),
  • wafle zbożowe i biszkopty (bo z jedzeniem bywa marnie a poza tym kolacja jest o 17 godz),
  • woda niegazowana,
  • na liście szpitalnej jeszcze było, żeby wziąć kubek, talerz i sztućce,
  • oliwka dla mnie, bo jak mi mąż będzie masaż krzyża robił to przynajmniej nie będzie mnie później skóra piekła
  • pomadka do ust
i to tyle.

lista rzeczy dla Małego:
  • pampersy,
  • chusteczki nawilżane, 
  • krem do pupy ja biorę bepanthen,
  • 3 pieluszki tetrowe,
  • 1 flanelowa pieluszka,
  • rożek,
  • ubranka pakuję od razu w komplety i każdy komplet do osobnego worka (tak jest łatwiej znaleźć w torbie a bywa, że trzeba szybko reagować),
komplet: czapeczka, body, pajac
komplety biorę trzy
  •  skarpetki,
  • łapki (Migotka płakała przy każdej próbie nałożenia ale wezmę).
Migotka urodziła się w czerwcu i było cieplutko a i tak położne ubierały jej te wszystkie warstwy zawijały w rożek i jeszcze dodatkowo przykrywały kocykiem. Teraz zmieniłam szpital zobaczymy jak będzie.

Lista rzeczy dla taty:
  • woda do picia,
  • pantofle,
  • podkoszulek,
  • aparat fotograficzny.
W domu przygotuję te ubrania, które tata ma wziąć jak będzie po nas jechał.
To tyle, mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam.
Jak zacznę się pakować i coś mi przyjdzie jeszcze do głowy to dopiszę.


czwartek, 19 września 2013

Książki dla starszego rodzeństwa

Już nam trochę lepiej. Tylko u Migotki katar jest teraz bardzo gęsty a ponieważ nie pozwala sobie zakropić nosa to nie wiem do kiedy będzie nas to męczyć.
Chciałam poprasować rzeczy Małego ale przecież nie będę z kapiącym nosem wisieć nad ubrankami.
Trochę zaczynam się denerwować, że zostało pięć tygodni a ja jeszcze nie jestem gotowa.
Mąż pracuje całymi dniami i próbuję go urobić żebyśmy w weekend w końcu pojechali na zakupy. A on jeszcze musi jechać do rodziców, bo u nich jest  nosidełko, gondola do wózka i wanienka. O tym zupełnie nie pamiętał.
Mam nadzieję, że już wkrótce skończy się ten gorący okres u niego w pracy, bo nawet jak jest w domu to tylko ciałem a myślami oczywiście w pracy.

Sytuacja z wczoraj:
Mąż wychodzi do pracy i mówi "pa Migotka, idę do domu i wrócę jak już będziesz spała".
A potem się dziwi, że dziecko opowiada wszystkim, że mieszka z mamą a tata to mieszka w pracy.

Dobrze a teraz trochę o książkach. Migotce powiedzieliśmy od razu, że mama jest w ciąży i że pojawi się u nas dzidziuś. Aby jeszcze ją lepiej przygotować kupiłam jej książki.
Sięgnęłam oczywiście po niezawodną "Zuzię" i się nie zawiodłam. Miło, bezproblemowo i radośnie opisany czas oczekiwania na dzidziusia i u nas jeszcze dodatkowo wszystko tak samo, czyli siostra czeka na braciszka.
Kolejną pozycję jaką kupiłam to "Franklin i dzidziuś". Podobało mi się, że jest tam pokazane, że na początku dzidziuś dużo śpi i płacze a dopiero później jak trochę podrośnie można się z nim fajnie bawić.
Przeglądałam też książeczkę z serii "Basia" ale zupełnie nie przypadła mi do gustu także jej nie kupiłam. Główna bohaterka jest starsza od mojej Migotki i zupełnie inaczej patrzy na świat.

Także my tylko te dwie czytamy, żeby też nie przesadzić i żeby temat dzidziusiowy nie był dominujący.

W skrzynce znalazłam trzy prośby o sporządzenie listy tego co biorę do szpitala. W następnym poście zmierzę się z tym tematem. Ale mam prośbę w wpisywanie takich próśb w komentarzach, bo do skrzynki to ja zbyt często nie zaglądam.


niedziela, 15 września 2013

Ciąża i katar

Po wizycie u doktorka...

Mały waży 2,4 kg "duży bryś" - jak stwierdził doktorek

Doktorek zaczyna wymiękać i coś zaczyna przebąkiwać o cesarce. Ja nie chcę!!!!!
Zobaczymy jak to będzie. Kość łonowa nadal mnie boli a po tym jak on ją naciskał przy badaniu jest jeszcze gorzej. USG nie wykazało pęknięcia więc już sama nie wiem co to może być. A tak poza tym to wszystko ok. Następna wizyta za trzy tygodnie poprzedzona KTG.

Ale żeby nie było tak różowo to złapałyśmy z Migotką wirusa i obie kichamy. Ja już nie mam skóry pod nosem tylko jedną wielką ranę. Migotka chorowała jeden dzień i wygląda na to, że już jest dobrze.

Bardzo jest przewrażliwiona ryczała nawet przy przyklejaniu plasterka Aromactiv do piżamy. Przy zakrapianiu nosa tata musiał ją mocno trzymać a i to miałam kłopot. Oby jej faktycznie już przeszło, bo aplikowanie tego wszystkiego kosztuje mnie za dużo nerwów.



środa, 4 września 2013

Coś ze mną jest nie tak...

Poszłyśmy z Migotką do sklepu mięsnego. Jak zwykle. Pani kroi schab w cienkie kotlety i nagle jeden spada na podłogę. Co robi pani? Podnosi go i razem z pozostałymi pakuje. Co robię ja? (oczywiście jak już pozbierałam szczękę z podłogi) zwracam grzecznie uwagę, że nie chcę mięsa z podłogi. Pani była szczerze zdziwiona moją reakcją, bo przecież mięso się myje przed gotowaniem. Podziękowałam za tak dobrą radę- no w życiu bym na to nie wpadła. Pani ironii w moim głosie nie usłyszała albo nie chciała usłyszeć i była bardzo z siebie zadowolona. Oczywiście mięsa nie kupiłam. Nie wiem może i ja jestem przewrażliwiona na punkcie czystości ale są granice.

Kiedyś też miałam śmieszną sytuację w cukierni. Kupowałam drożdżówkę. Pani rozmawiała  prywatnie przez komórkę powtarzając co chwilę "no co ty" (jak w kabarecie). Pomiędzy siódmym a ósmym "no co ty" udało się jej przez worek złapać drożdżówkę ale ponieważ drugą rękę miała zajętą telefonem to naciągała worek zębami. Też była zdziwiona, że nie doceniłam jej poświęcenia i nawet chciała ślady szminki wytrzeć z worka i z drożdżówki a ja nie chciałam. Taka okropna jestem.

niedziela, 1 września 2013

32 tydzień

Skończyłam 32 tydzień. Mały kręci się w brzuchu nadal. Raz kopie u góry a raz w pęcherz. Ale Migotka też się tak kręciła a potem pięknie się ułożyła główką w dół. Także mam nadzieję, że tym razem też tak będzie. Tylko w pierwszej ciąży nie miałam takich bóli brzucha i kości łonowej.

Mama ma przyjechać w tym tygodniu i może uda mi się poprasować rzeczy dla małego.

Jeszcze dwa miesiące temu Migotka nie chciała bawić się z dziećmi, wstydziła się rodziców (głównie tatusiów) a teraz patrzę na nią i mam wrażenie, że mi ktoś dziecko podmienił. Zrobiła się bardzo śmiała jak dla mnie aż za bardzo. Załatwi sobie, że ją ktoś wsadzi na huśtawkę, na którą ja nie mogę. Walczy o swoje zabawki. Tylko niestety popisuje się, biega, nie uważa i zazwyczaj te wygłupy kończą się wypadkiem. A najgorsze jest to, że jak zauważy rodzica z małym dzieckiem to nie mogę jej odciągnąć, bo chodzi krok w krok za nimi i zwyczajnie przeszkadza.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Nie potrafię odpoczywać !!!!

Mąż zabrał Migotkę na zakupy żebym mogła chwilę odpocząć a ja:
  • odkamieniłam czajnik,
  • nastawiłam pranie,
  • pościerałam kurze, 
  • obrałam ziemniaki,
  • wypolerowałam lustra w szafie w przedpokoju (tak wiem małe paluszki zaraz doprowadzą je do stanu poprzedniego)
Ja chyba nie jestem normalna :(((

Dobra zmiana tematu.

Od początku ciąży miałam problemy z uciążliwymi pieczeniami okolic intymnych. Do mycia używałam bardzo znanego i dobrego środka, czyli Lactacyd Femina - emulsja. Sprawdzał się przez wiele lat dopóki nie zaszłam w ciążę. Testując różne środki znalazłam w końcu LaciBios Femina Pregna. Dla mnie rewelacja.










czwartek, 22 sierpnia 2013

Po kolejnej wizycie

I kolejna wizyta za mną. Mały jest duży. Waży już 1,9 kg. Ja przytyłam 1,5 kg. Znowu za mało. Trudno.

A i anemię mam i żelazo mam łykać. To tyle. Migotka zasypiając dziś powiedziała, że chce mieć siostrę a nie brata. Ciężko jej wytłumaczyć, że nie mam na to wpływu.

Posortowałam już ubranka. Te dziewczęce zapakowałam do osobnego kartonu a reszta czeka na pranie. Sporo muszę dokupić. Czy znacie jakiś dobry sklep internetowy?

środa, 14 sierpnia 2013

Ciążowo

Minął 29 tydzień. Mały rośnie a ja nie. W sumie przytyłam 3 kg a brzuch mam duży. W ubiegły weekend byliśmy w Sielpi i na plaży dwie panie mnie zaczepiły, żebym zdradziła im sekret jak ja to robię, że tylko sam brzuszek mi rośnie i tak pięknie wyglądam. Moja przyjaciółka powiedziała, żebym się już o trzecim dzieciaczku myślała, bo wyglądam kwitnąco. A ja się troszeczkę martwię, że jak nie będę miała "zapasów" to znowu z karmienia piersią nici, bo pokarm mi się szybko skończy.
Doktorek kazał mi liczyć ruchy między godziną 9 a 15. Podobno jak jest dziesięć to jest ok. Mój leniuszek najlepszy wynik jaki wykopał to sześć. Ale wydaje mi się, że odkąd upały odpuściły to i tak jest lepiej. Ja się czuję lepiej to i on też.


Chcę drugą...

Szafa zrobiona i zagospodarowana. Długa na 3,40 m. Cudo. Pakowna. A ja marzę o drugiej takiej. Pan Sebastian (stwórca szafy) uśmiechnął się i powiedział "a nie mówiłem". Mówił, mówił. Ale już nie mam gdzie wcisnąć następnej. Nie da się i już. A poza tym, tania to ta szafa nie była - o nie. To już taniej wyjdzie wysłać na terapię męża chomika - zakupoholika...

środa, 26 czerwca 2013

Sprzedane

Udało się!!!

Po pierwszym ogłoszeniu nikt nie zadzwonił. W drugim jeszcze bardziej obniżyliśmy cenę i udało się.
W sobotę przyjedzie Pan Sebastian montować szafę a w piątek przyjedzie miła Pani po meble.
Także udało się na styk.
Zaskoczona jestem, że pomimo bardzo atrakcyjnej ceny nie było chętnych. Może to przez to, że ludzie teraz myślą o urlopach a nie o wymianie mebli.

Za to kolejka znajomych po meble za darmo była długa...

To teraz trzeba wszystko spakować do kartonów.

Wieści ciążowe:

Po wprowadzeniu luteiny jest lepiej. Krwawienia ustały i brzuch mniej boli.
Mały jest dużo spokojniejszy od siostry - mniej się rusza i tak delikatnie. Zupełnie inaczej.


sobota, 22 czerwca 2013

Nowe meble i upał

Tak, trzeba rozpocząć przygotowania, bo to nasze dwupokojowe mieszkanie nie jest przystosowane dla czterech osób. Meble zamówione - miły Pan Sebastian je robi - a co ze starymi?
Fotele sprzedane a meblościanka czeka na nabywcę. Dałam ogłoszenie na gumtree  (pierwszy raz) i czekam.
Oby się szybko znalazł, bo się trochę martwię że terminy się nie zgrają. Zobaczymy ile jutro będzie telefonów.

A ciążowo - teraz już lepiej ale tydzień temu znowu był alarm i kolejne krwawienie i kolejne nerwy. Eh...
Upały dają mi się mocno we znaki, nogi puchną. A i tak najgorsze są komary. Niestety Migotka przyciąga je tak samo jak ja. Dziś uciekłyśmy ze spaceru. Muszę coś kupić do odstraszania.





wtorek, 4 czerwca 2013

Usprawiedliwienie

Nie pisałam bo...
bo chociaż mam do przekazania radosną nowinę, to początki były bardzo bardzo trudne i właściwie nie było wiadomo, czy będzie ciąg dalszy. Nie miałam siły żeby usiąść i zacząć pisać, za bardzo się bałam.
Jestem w ciąży.

Mam nadzieję, że będzie dobrze i końcem października powitamy Maleństwo.

Postaram się teraz częściej pisać.


niedziela, 3 lutego 2013

Przedstawiamy się cz.1

Dziś słów kilka o głównej bohaterce tego bloga.
Migotka ma dwa lata i siedem miesięcy.
A jaka jest?

CUDOWNA

Tak wiem, zaślepiona miłością matka nie jest obiektywna ale chyba nikt tego po mnie nie oczekuje, prawda?
Dobrze do rzeczy.
Jest:
wesoła, uparta, ruchliwa, gadatliwa i bardzo absorbująca.

Lubi:
książki, układanki, zagadki, rysowanie i zabawy ciastoliną.

Bardzo wcześnie zaczęła mówić i buzia się jej właściwie nie zamyka.

Chociaż ostatnio pojawił się problem - zaczęła się jąkać.
Dziwnie jest z tym. Tak wiem, że to normalne i wiele dzieciaków przez to przechodzi ale nie mogę się do tego przyzwyczaić i nie wiem jak jej pomóc. Zgodnie z wszelkimi zaleceniami nie zwracamy na to uwagi i poprosiliśmy o to wszystkich bliskich. I czekamy aż to minie.

Migotce też to przeszkadza i jak nie może powiedzieć jakiegoś słowa to patrzy na mnie błagalnie (domyśl się matka co chcę) i odpowiada tak albo nie.
Tak się jakoś dziwnie cicho zrobiło w domu.

Najdziwniejsze jest to, że są okresy że mówi ładnie po czym jąkanie wraca.










wtorek, 15 stycznia 2013

Czytanie ma po mamie

To, że Migotka będzie lubiła czytanie było widać od początku. Tylko książka może sprawić, że na chwilę usiądzie.

Dziś chcę pokazać Wam książeczkę "Zwierzaki w dżungli" - książka rozkładanka, Wydawnictwo WILGA S.A.

Książka ta pojawiła się u nas gdy Migotka nie miała jeszcze roku i od razu trafiła do kategorii "ulubione".

Przyznam szczerze, że na początku trzeba było uważać, żeby nie zniszczyła ruchomych elementów i nie do końca nam się to udało ( jaguar nie ma głowy i ogona) ale co tam czytanie tej książeczki to czysta przyjemność. Krótkie wierszyki, kolorowe ilustracje dotąd Migotce się nie znudziły. Szczerze polecam.



Co papuga robi? Wiecie?

czwartek, 10 stycznia 2013

Co ma po mamie?

Odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć córkę. Nie, nie myślałam o ubieraniu ją w sukieneczki z  Zary i całym tym różowym świecie, który teraz stał się moim światem.
Chciałam mieć córkę, której pokażę świat - mój świat. Świat książek, teatru piękna sztuki i przyrody.

Teraz kiedy na nią patrzę zastanawiam się co ma po mamie.

Ile tych rzeczy tkwiących we mnie zobaczę w niej?


Odpowiedzi na to pytanie przynosi codzienność. O tym właśnie będzie ten blog.

wtorek, 1 stycznia 2013

01.01.2013

Moje pierwsze postanowienie noworoczne:

"zacząć pisać bloga"

właśnie doczekało się realizacji

oby z pozostałymi poszło równie szybko i gładko...