czwartek, 19 września 2013

Książki dla starszego rodzeństwa

Już nam trochę lepiej. Tylko u Migotki katar jest teraz bardzo gęsty a ponieważ nie pozwala sobie zakropić nosa to nie wiem do kiedy będzie nas to męczyć.
Chciałam poprasować rzeczy Małego ale przecież nie będę z kapiącym nosem wisieć nad ubrankami.
Trochę zaczynam się denerwować, że zostało pięć tygodni a ja jeszcze nie jestem gotowa.
Mąż pracuje całymi dniami i próbuję go urobić żebyśmy w weekend w końcu pojechali na zakupy. A on jeszcze musi jechać do rodziców, bo u nich jest  nosidełko, gondola do wózka i wanienka. O tym zupełnie nie pamiętał.
Mam nadzieję, że już wkrótce skończy się ten gorący okres u niego w pracy, bo nawet jak jest w domu to tylko ciałem a myślami oczywiście w pracy.

Sytuacja z wczoraj:
Mąż wychodzi do pracy i mówi "pa Migotka, idę do domu i wrócę jak już będziesz spała".
A potem się dziwi, że dziecko opowiada wszystkim, że mieszka z mamą a tata to mieszka w pracy.

Dobrze a teraz trochę o książkach. Migotce powiedzieliśmy od razu, że mama jest w ciąży i że pojawi się u nas dzidziuś. Aby jeszcze ją lepiej przygotować kupiłam jej książki.
Sięgnęłam oczywiście po niezawodną "Zuzię" i się nie zawiodłam. Miło, bezproblemowo i radośnie opisany czas oczekiwania na dzidziusia i u nas jeszcze dodatkowo wszystko tak samo, czyli siostra czeka na braciszka.
Kolejną pozycję jaką kupiłam to "Franklin i dzidziuś". Podobało mi się, że jest tam pokazane, że na początku dzidziuś dużo śpi i płacze a dopiero później jak trochę podrośnie można się z nim fajnie bawić.
Przeglądałam też książeczkę z serii "Basia" ale zupełnie nie przypadła mi do gustu także jej nie kupiłam. Główna bohaterka jest starsza od mojej Migotki i zupełnie inaczej patrzy na świat.

Także my tylko te dwie czytamy, żeby też nie przesadzić i żeby temat dzidziusiowy nie był dominujący.

W skrzynce znalazłam trzy prośby o sporządzenie listy tego co biorę do szpitala. W następnym poście zmierzę się z tym tematem. Ale mam prośbę w wpisywanie takich próśb w komentarzach, bo do skrzynki to ja zbyt często nie zaglądam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz