Przyszła dzisiaj. Pierwszy raz odkąd jest z nami MB. Jak tylko weszła wyczułam, że coś jest nie tak. Tego smutku w oczach nie udało się jej przykryć uśmiechem. Tylko Migotka się nabrała, ja nie. Nie widziałam się z nią trzy miesiące. Teraz już wiem dlaczego. Ona stara się zajść w ciążę, już od tak dawna. Walczyła, próbowała inseminacji a teraz ma za sobą jeszcze nieudaną próbę zapłodnienia in vitro. Nieudaną!!! Teraz już nic nie zostało. Patrzę na nią i już nie potrafię powstrzymać łez, ona też płacze. Migotka patrzy zdziwiona - kocham Cię Ciociu- przytula się do niej, wyciera jej łzy...
Nie potrafię Ci pomóc moja Przyjaciółko, nie potrafię.
Mocno przytulam moje dzieciaczki, w myślach dziękując Bogu że nam się jednak w końcu udało. Też było ciężko ale nie musiałam przejść drogi, którą przeszła ona. Ona wtedy też ze mną płakała, przytulała i mówiła że w końcu się uda. A ja co mam jej powiedzieć?
To jest najstraszniejsze cierpienie, brak, który boli i którego nie sposób niczym wypełnić. Ogromnie współczuje Twojej przyjaciółce.
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie Twoje wpisy, ale zwykle na tablecie i nie mogę komentować bo na nim nie mogę wpisywać tego kodu weryfikacyjnego z obrazka :-/
Już nie trzeba wpisywać kodu. Nawet nie zauważyłam, że jest ustawiona taka opcja.
Usuń