środa, 26 lutego 2014

Cztery i pół

Tyle ma już MB. Duży z niego chłopak. Część pajaców w których śpi mam po Migotce i stąd mogę ich porównać. Migotka chodziła w nich gdy miała 7, 8 m-cy. Tak samo kombinezon zimowy. Na Migotkę był dobry gdy miała 5 m-cy i w sumie to prawie całą zimę w nim paradowała, czyli około 8 m-ca zrobił się za mały a MB już z niego wyrósł. Umie już bardzo dużo. Łapie już zabawki rączkami, podciągany za rączki siada. A od tygodnia gdy trzymam go na rękach tyłem do siebie, nie chce już kłaść głowy na moich piersiach tylko sam odgina ją do przodu i ładnie siedzi. Rehabilitantka kazała mi to stopować, bo na siedzenie jest zdecydowanie za wcześnie. Łatwo powiedzieć. Próbowała mi pokazać jak to robić odchylając go, ale nawet jej to nie wychodziło. Śmiesznie też z nim się ćwiczy, bo już sam wie kiedy i gdzie położyć rączki i co teraz po kolei będziemy robić. Kiedy leży na przewijaku to unosi pupę tak, że aż trudno ubrać mu pieluszkę. Gdy zrobił to pierwszy raz to zaczęłam się śmiać, także pretensje mogę mieć tylko do siebie. Ślicznie się uśmiecha i z uwielbieniem patrzy mi w oczy. Nadal jest spokojny i wesoły ale nie chce już sam leżeć tylko potrzebuje towarzystwa. Jest mi przez to trudniej ale to normalny etap. W sumie to bym się martwiła gdyby nie nastąpił. Ze spaniem bywa różnie. Nieraz w nocy przerwa w karmieniach wynosi 5 lub  6 godzin ale niestety częściej jest tak, że wstajemy co trzy godziny. Rano ma długą drzemkę od ok 10 godz i trwa ona nawet i dwie godziny. Później jest godzinna drzemka między 13 a 14 godz na spacerze. A później to już bywa różnie. Są dni, że więcej już nie śpi i idzie spać dopiero po 22 godz, wtedy gdy kładę Migotkę a są dni, że i dwie drzemki są popołudniu takie po 40 min. Według wszystkich norm wiem, że śpi za mało ale ja i tak jestem zadowolona, bo to dużo więcej niż spała Migotka w jego wieku. Wszystko co mam do zrobienia robię w czasie jego drzemki przed południem. Także u nas obiad gotowy jest już nawet i o 11 godz. W piątek idziemy w końcu do szczepienia. Mam nadzieję, że nas nic nie dopadnie i się uda.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Dlaczego?

Dlaczego matce kręci się w głowie?
Nie, nic matka nie piła mocniejszego. Matka nie sypia a właściwie to sypia za mało. Migotka wstała o 6.50, myślałam więc że wieczorem padnie o jakiejś przyzwoitej godzinie. A tu niespodzianka godzina 22 a ona nie chce spać. Mamo pić. Dobra schodzę z łóżka idziemy do kuchni, daję pić. W łóżeczku leży MB i nie śpi, trudno, dobrze że się nie drze. Wracamy do łóżka. Po 20 minutach znowu chce pić. Z początku odmawiam ale zaczyna wrzeszczeć, teraz już wiem że nie uśnie. MB patrzy się na nas gdy znowu wędrujemy do kuchni. Czyżbym widziała iskierki współczucia w małych oczkach. E tam, pewnie patrzy na mnie z politowaniem, że znowu uległam. Wracamy, kładziemy się do łóżka. Leżymy, leżymy i znowu Migotka zaczyna płakać. Teraz katar nie daje jej spać, dobra wstaję po chusteczkę, wydmuchujemy nieistniejący katar. Próbuje mnie wciągnąć w dyskusje na różne tematy ale dzielna jestem i się nie daję. MB też nie śpi. Co ja mam za dzieci????? Migotka zaczyna usypiać jest 22.45. Zasypia też MB. Po cichutku schodzę z łóżka, idę wyciągnąć worek ze śmieciami. Wracając z łazienki słyszę z pokoju "gggg". Nie to niemożliwe, zdawało mi się. Zaglądam do pokoju, nie nie zdawało mi się - MB nie śpi. Biorę go do drugiego pokoju, żeby nie obudził siostry. Robię sobie kolację. Z pracy wraca Tata. Mały "gada" cały czas. O 23.30 karmię go i liczę że najedzony słodko zaśnie. No i się przeliczyłam, usypia dopiero o 00.30. Kładę się spać. O 2.10 pobudka. Migotka chce pić. Wrzeszczy strasznie. Szybko ciągnę ją do kuchni żeby nie obudziła brata. Daję jej pić wracamy do łóżka. Zasypia a przynajmniej tak mi się wydaje. Po 10 minutach znowu wrzeszczy. Idziemy do kuchni. Teraz oprócz picia chce jeszcze bajkę. Odmawiam, tłumaczę, że ma być cicho, bo obudzi MB. W sumie nie musi być cicho MB już nie śpi. Wcale mu się nie dziwię. Migotka zasypia, ja karmię MB. Idę spać. Ledwo zamknęłam oczy a już budzi mnie płacz Migotki. Coś się śniło złego. Przytulam, usypiam. O 6 godz wrzask MB. Karmię, usypiamy. O 6.45 czuję jak ktoś na siłę podnosi mi powiekę. Migotka słodko się uśmiecha "zobacz mamo, wstałam bez płaczu, tak jak chciałaś". Tak chciałam, tylko dlaczego tak wcześnie przecież ja dopiero co zasnęłam. Próbuję pertraktować, kuszę przytulaniem. Nic z tego wstajemy i zaczynamy kolejny dzień. Przy wstawaniu z łóżka czuję jak świat wiruje a ja razem z nim.

sobota, 22 lutego 2014

Książeczki kostki Yoyo Books "Gospodarstwo"

Ostatni raz kupiłam książkę bez jej oglądania. Niestety pudełko z dziewięcioma książeczkami było zafoliowane a opis z tyłu pudełka bardzo zachęcający. Zresztą co można zepsuć w książeczkach kostkach? Przecież treści tam brak, wiadomo rysunek podpis i już. Tak myślałam i w ten oto sposób trafiłam na bubel. Pierwsza rzecz która mi się nie podoba to zawartość książeczek. Dla przykładu opiszę książeczkę która ma tytuł "Osoby". I tak na pierwszej stronie jest "gospodarz". Ok, to może   być. Na drugiej stronie "żona gospodarza" (można już się przyczepić, że nie "gospodyni"ale niech będzie) na trzeciej stronie "syn gospodarza" (tu już zaczęłam się uśmiechać) a na kolejnej stronie, kto zgadnie? Bingo "córka gospodarza" - tu już się uśmiałam do łez. Ale jak dotarłam do przedostatniej strony już nie było mi do śmiechu. Narysowany jest rzeźnik ale podpis pod rysunkiem wygląda tak "żeźnik".  Aż mnie zęby rozbolały. 
Przepraszam za jakość zdjęć.




sobota, 15 lutego 2014

Brak czasu

Nie mam kiedy pisać. Ciężko mi znaleźć taki moment w ciągu dnia, żeby MB spał a Migotka była czymś zajęta (czytaj oglądała bajkę) a wieczorem padam ze zmęczenia. Dalej chodzimy późno spać. Migotka zasypia między 22 godz a 23 a wstaje między 7 godz a 8. Przyznaję się, że jeśli jest taki moment w ciągu dnia, że mogę usiąść do pisania to i tak mam tyle do zrobienia, że kończy się to zawsze brakiem czasu dla bloga. Już właściwie mam usiąść ale myślę sobie tak "wleję wodę do nawilżacza" i prawie siadam przed laptopem ale no tak "jeszcze kwiatki podleję", "jak już stoję na krześle to tylko kurz na szafie powycieram" itd, itd. A tu się już MB budzi - co tak szybko? A nie, nie szybko tylko ja cały czas spędziłam robiąc pierdylion drobnych rzeczy. 
Muszę się jakoś zorganizować z tym pisaniem. Chyba jednak najlepiej będzie wieczorem, a właściwie w nocy, jak dzieciaki będą spały. Tylko czy ja dam tak radę, bo jak jestem zmęczona to mi nawet myśli trudno zebrać. Zobaczymy. A może na jakiś czas lepiej zawiesić pisanie?

środa, 12 lutego 2014

Zastanawiam się

Zastanawiam się, czy podjęłam dobrą decyzję nie posyłając Migotki do przedszkola. Ja sobie radzę z dwójką dzieci ale wydaje mi się, że ona się ze mną zwyczajnie nudzi w domu. Nic na to nie poradzę, że mam więcej obowiązków tak już zawsze będzie i już. Dokłada się do tego jeszcze pora roku. Migotka tęskni do zabaw z dziećmi. Wszyscy znajomi z placu zabaw chodzą do przedszkola więc są w domu dopiero popołudniu. Rodzice te popołudnia wolą spędzić w domu a nie na wizytach i wcale im się nie dziwię. Mi zresztą też ciężko przyjmować gości. Spacery Migotkę nudzą. Było lepiej jak był śnieg ale teraz nie ma co robić. Ostatnio była niegrzeczna na spacerach. Złośliwie wchodziła do każdej kałuży i każdego błota (dobrze jeśli było to tylko błoto). W domu staram się angażować ją do wszystkich czynności chociaż zrobienie z nią czegokolwiek zajmuje mi dwa razy więcej czasu ale trudno. Nie chcę żeby ciągle oglądała bajki albo grała w gry. Poświęcam jej każdą wolną chwilę, wymyślam zabawy ale to chyba za mało. Wczoraj zadzwoniłam do prywatnego przedszkola i są miejsca. Dziwne ale Migotkę cieszy perspektywa bycia przedszkolakiem. Dzisiaj poszłyśmy pod budynek i była bardzo zawiedziona, że nie wchodzimy do środka. Już sama nie wiem co robić. Nie mogę jej posłać już, bo zwyczajnie boję się że przyniesie jakieś choróbsko a przed nami szczepienie MB. Już mamy dwa miesiące przekroczony termin, bo cały czas Tata był chory. Muszę to wszystko jeszcze raz dokładnie przemyśleć, bo to do mnie będzie należało zaprowadzanie i przyprowadzanie Migotki.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Nowa fryzura

Po długich namowach Migotka w końcu poszła do fryzjera. Obiecałam, ze kupię jej różowy lakier do paznokci (tak wiem, że to nie pedagogicznie). Kilka dni wcześniej bawiłyśmy się w gabinet kosmetyczny i fryzjera, po to by oswoić sytuację i w końcu się zgodziła. Tak zgodziła się, ale w trakcie ścinania się rozmyśliła. Efekt jest taki, że z tyłu jest krzywo ale po wymyciu i tak to wygląda lepiej niż tuż po ścinaniu. Na szczęście obok fryzjera jest gabinet kosmetyczny i pani przybiegła jak usłyszała wrzaski Migotki. Musiało to strasznie wyglądać, bo się włączyła do pomocy. Przyniosła różowy lakier i pomalowała jej paznokcie. Chcąc nie chcąc musiała Migotka przez chwilę stać nieruchomo i wtedy fryzjerka dokończyła dzieła. Po zejściu z fotela Migotka obejrzała się za siebie i skwitowała to tak: "no i pięknie, wydarły mi włosy". Pani, chyba w ramach współczucia dla udręczonej i skopanej matki, nie wzięła pieniędzy za ścinanie włosów Migotki. Przy okazji ja też zmieniłam fryzurę. Dopiero patrząc w lustro u niej zauważyłam jak bardzo nie dbam o siebie. Nie mam kiedy i tak mało ważne to się stało dla mnie, że nawet nie staram się znaleźć na to czasu. Chyba powinnam to zmienić.

piątek, 7 lutego 2014

Ciemieniucha

Myślałam, że go ominie ale jednak nie. Na szczęście nie była duża. Gdy Migotka miała ciemieniuchę męczyłam się z oliwką a potem olejuszką. Walka z ciemieniuchą trwała długo a po oliwce wcale to jakoś łatwo nie schodziło. Teraz położna poradziła mi żeby posmarować głowę olejkiem parafinowym. Kupiłam ten cud w aptece za całe trzy złote i niezbyt wierzyłam że pomoże. Miło się rozczarowałam. Posmarowałam a po 20 minutach wyczesałam i już mamy spokój.

środa, 5 lutego 2014

Zarządzanie czasem własnym

Próbuję jakoś wszystko poukładać ale u nas nie ma dwóch dni podobnych do siebie. Jedno już wiem - jak najwięcej muszę zrobić do południa, bo potem jest już tylko gorzej. Wstajemy między 7.30 a 8.15. I tak najpierw muszę nakarmić dzieciaki. Kolejność zależy od tego, czy MB śpi, czy też nie. Migotka nie je sama i przez to wszystko dłużej trwa, bo muszę ją nakarmić. Później w końcu mogę zjeść ja. Muszę ogarnąć kuchnię, nastawić pranie, ściągnąć to które wyschło i biorę się za obiad. Teoretycznie MB wtedy śpi a Migotka ma dobry humor. Tak teoretycznie, bo z tym to różnie bywa. Potem karmienie MB i w końcu  my jemy obiad. Pobawimy się i wychodzimy na spacer. MB jest zmęczony więc zasypia we wózku a ja mam czas dla Migotki. Po powrocie znowu karmienie MB. Jeśli chodzi o jego jedzenie to w dzień je co dwie albo trzy godziny. Później już jakieś drobne porządki, zabawa z dzieciakami i kolejne karmienia. Po południu MB mało śpi. Wieczory jeszcze trudniej przewidzieć, bo zależą od tego o której z pracy wróci Tata. Chodzimy spać późno. Migotka zasypia między 22.30 a 23.30. Próbowałam kłaść ją wcześniej ale ona nie potrzebuje dużo snu i tak zasypiała później i tak. Nie ma sensu denerwować ją i nas. Dobrze, że raz w tygodniu przychodzi Babcia K. Gdy ona jest mogę coś więcej zrobić z porządkowych rzeczy. Dni mijają tak szybko, że aż trudno mi uwierzyć, że MB ma już cztery miesiące. Złożyłam już wnioski w pracy o dodatkowy urlop macierzyński i o urlop rodzicielski. Kiedy to zleciało? Kiedy?