Nie zawsze jest łatwo i przyjemnie. Migotka niby już przyzwyczaiła się do nowej sytuacji ale
no właśnie niby...
Scenka z wczoraj: najpierw wysypała kg cukru na podłogę a właściwie podłogi, bo uciekała z torebką przed Tatą który ją gonił a potem popisowo zasikała dywan. Nie wiem, czy to wszystko ma związek
z pojawieniem się Młodego, czy też z Tatą. Ostatnio Tata bardzo dużo pracuje i prawie w domu nie bywa a jak jest to i tak tylko ciałem, bo myślami dalej w pracy. Jak jestem z nią sama w domu jest grzeczniejsza. Pewnie, że różnie bywa i też mi nieraz ręce opadają ale jakoś sobie radzę. Może ona
w ten sposób próbuje jego uwagę zwrócić na siebie. Już sama nie wiem.
Ja odkąd jest Młody naprawdę niewiele rzeczy zmieniłam. Dalej ją kąpię, tak samo przytulamy się
w łóżku po przebudzeniu, dalej bawimy się czego dowodem są poprzednie wpisy itd. Masę mamy takich rzeczy, które są tylko jej i moje. Pewnie, że nie mam czasu dla siebie ale ona jest dla mnie najważniejsza. To wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie moi cudowni rodzice. Bardzo mi pomagają.
Porozmawiam z Tatą może jak spędzą razem więcej czasu to coś pomoże. Zobaczymy.