czwartek, 9 stycznia 2014

Wieści z chorobowego frontu

Czułam się tak źle, że myślałam że gorzej być nie może. No cóż okazało się, że może. W nocy gdy wstawałam karmić MB nie mogłam otworzyć prawego oka. Popatrzyłam do lustra i aż się sama siebie przestraszyłam. Oko było spuchnięte jak balon i całe zaropiałe. Zrobiłam sobie kompresy z herbaty i pomogły o tyle że zeszła opuchlizna ale okazało się, że białko jest bordowe. Wyglądam strasznie i tak się czuję. Jutro Tata ma drugą zmianę to zapisałam się do lekarza na 12 godz. Zobaczymy co mi przepisze. Od kaszlu boli mnie już przepona. Najchętniej zadzwoniłabym do Babci ale boję się że się zarazi tym paskudztwem a przy jej chorym sercu to każde przeziębienie jest niebezpieczne. Wolę nie ryzykować. Jak na to wszystko radzę sobie ze wszystkim całkiem nieźle. Ja już tak mam, że się nad sobą nie roztkliwiam. Trochę to jest niebezpieczne, bo bagatelizuję wszystkie dolegliwości i w końcu pewnie coś przeoczę. To akurat mam po moim tacie. On nawet ze złamanym palcem nie poszedł do lekarza. Krzywo mu się zrósł i na chłodzie robi się biały. Takich przykładów mogę opisać masę. Zawsze jak się pytam taty jak się czuje to wiem, że usłyszę "dobrze".  Jego zapędzić do lekarza jest bardzo trudno i nawet mamie nie zawsze się to udaje.

1 komentarz: