piątek, 10 stycznia 2014

Jak Bazyliszek

Migotka mówi, że z tym czerwonym okiem wyglądam jak Bazyliszek. No tak najważniejsze to usłyszeć coś miłego na dzień dobry od własnego dziecka. Tata stwierdził, że mogła użyć gorszego porównania. Może ma i rację. Toż wdzięczność prawie poczułam. Pani doktor była bardziej miła. Obejrzała oko - przepisała krople, osłuchała mnie - przepisała antybiotyk. Kazała zażywać i postraszyła, że bez niego będzie jeszcze gorzej. Coś tam o zapaleniu płuc mówiła i innych powikłaniach. Pecha mam, bo mam uczulenie na ampicylinę i trochę ciężko było jej znaleźć jakiś inny, który można zażywać przy karmieniu. Pewnie, że przemknęło mi przez myśl żeby jeszcze poczekać dzień lub dwa. Ale wiem, że wcale mi się nie poprawia. Pół nocy nie spałam, bo męczył mnie kaszel, drugie pół nie spałam, bo karmiłam i dziś ledwo trzymam się na nogach. Jutro jeszcze ksiądz po kolędzie. Normalnie to bym podziękowała i ewentualnie wirusem postraszyła ale przed nami jeszcze chrzciny MB także nie mogę. Trudno jakoś damy radę. Tata zamienił się dyżurami i będzie jutro w domu także i tak będzie łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz