sobota, 18 stycznia 2014

Nocny horror

Od kilku tygodni Migotka miała problem z zasypianiem. Chociaż na używanie czasu przeszłego jest jeszcze chyba za wcześnie. Problem nie jest jeszcze do końca rozwiązany a trzy normalne noce to jeszcze nie sukces. Zaczęło się od tego, że kładła się spać ze mną a potem na chwilę szła do taty i wracała i tak kilka razy. Następnej nocy doszedł kolejny element chciało się jej co chwilę pić. Krzyczała, że "odkaziło jej w nosku" (co to znaczy nie udało się jej sprecyzować) i na to tylko woda pomoże. Proponowałam odciąganie katarkiem ale nie chciała - zupełnie nie rozumiem dlaczego. To dałam pić raz, drugi, trzeci, bo przecież dziecku żałować wody nie będę, ogrzewanie wysusza powietrze w pokoju, niech ma. Tak, ale po pięciu minutach znowu chciała i po kolejnych znowu. A jak odmówiłam to się zaczęły wrzaski, piski i płacze. Głos Migotka ma donośny i MB się budził. Na początku takich nocy były średnio dwie w tygodniu ale ostatnio już każda tak wyglądała. Chodziliśmy spać około pierwszej godziny jak już zmęczona usypiała. Próbowaliśmy wszystkiego np. zostawialiśmy ją w spokoju z nadzieją że jak się zmęczy to w końcu sama pójdzie spać. Nic się nie sprawdziło. Trzeba było zacząć działać inaczej. Najpierw zastosowałam chwyt z nagrodą, czyli "jak pójdziesz spać bez wrzasków to dostaniesz rano nagrodę". Co usłyszałam? Migotka powiedziała, że nie chce nagrody i dalej będzie robiła to co ona chce i wrzeszczała dalej. No to wytoczyłam cięższe działo. Najgorszą karą miał być cały dzień bez bajki. W ciągu dnia ze dwa razy zapytała się, czy włączę bajkę i na tym koniec a wrzaski były nadal. Wytrzymała dwa dni. Nie wiem, czy to by poskutkowało czy też nie, bo sprawy potoczyły się inaczej. Na spacerze zaczepiła mnie sąsiadka i zapytała się mnie, czy u nas okres buntu się skończył. Opowiedziała o swojej czteroletniej córce, że nadal wrzeszczy, kładzie się na ziemi i bije każdego kto chce do niej podejść i że chyba z nią do psychologa już pójdzie. Śmiała się, że przez te wrzaski w ich domu to sąsiedzi zadzwonią na policję, że dzieciaka maltretuje i jej małą zabiorą. Przez chwilę to mi się gorąco zrobiło, że Migotka do tych swoich wrzasków to teraz jeszcze rzucanie się na podłogę i bicie dołoży po takim instruktażu, ale się pomyliłam. Minę miała jakąś dziwną. Wieczorem zapytała się mnie kto może Maję zabrać i gdzie ta policja takie niegrzeczne dzieci bierze. Tak i poszła grzecznie spać. Zobaczymy jak to będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz