Są dzieci, które są ostrożne i mają jakieś zahamowania ale Migotka do nich nie zależy. Ona nie ma instynktu samozachowawczego. Jest bardzo ruchliwym dzieckiem. Biega szybko i w tym ciągłym pędzie nie uważa w ogóle. Na placu zabaw szaleje i niczego się nie boi. Chociaż nie wiem ile razy bym ją prosiła, żeby na siebie uważała to i tak to nic nie pomaga. Gdy byliśmy w Przemyślu to spadła ze stołka barowego. Odepchnęła się nogami i runęła do tyłu. Skończyło się to okropnym guzem z tyłu głowy i strasznym płaczem. Ja jej nie pozwalałam na tych krzesłach siedzieć ale oczywiście wszyscy się ze mnie śmiali, że jestem nadopiekuńczą matką i przesadzam. Ja nie przesadzam, ja po prostu znam moją dziewczynkę. Na wycieczce w Krasiczynie rozwaliła kolano, a po powrocie do domu na placu zabaw nabiła kolejnego guza - tym razem na czole. Jakaś mama dała mi żel z arniki do posmarowania czoła ale i tak śliwa była straszna. Mama ta była bardzo miła i po tym jak widziała jak Migotka szaleje poradziła mi, żebym sobie całą zgrzewkę tego żelu kupiła. Ja mam dosyć.
Dobrze Cię rozumiem, bo mam to samo. Moja mała również jest ruchliwym dzieckiem i muszę mieć oczy naokoło głowy, a mimo to wypadki i tak się zdarzają, nawet gdy jestem blisko. Bardzo się stresuję z tego powodu, ale cóż poradzić na żywe dziecko? Pozdrawiam:)!
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że śmiałam się gdy to czytałam i wyobrażałam sobie Twoją córcię w akcji. Jednak myślę, że nie powinnaś się sugerować innymi, którzy mówią o Twojej nadopiekuńczości. Tak jak napisałaś, Ty najlepiej znasz swoją małą dziewczynkę. Migotka pewnie kiedyś z tego wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńMam taki sam typ, tyle ze meski
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to moją siostrę. Była bardzo ruchliwa :D
OdpowiedzUsuń