Migotka nie dostała się do samorządowego przedszkola. Miała za mało punktów, bo jesteśmy normalną, przeciętną rodziną. Po ogłoszeniu wyników poszłam więc do prywatnego przedszkola, do którego Migotka poszła kilka razy w marcu. Ale nie tylko ja wpadłam na ten pomysł. Mieszkamy na nowym osiedlu i dzieciaczków jest tu naprawdę dużo i brakło miejsc nawet w prywatnych przedszkolach. Na szczęście zwolniło się jedno miejsce w czterolatkach i Pani Dyrektor wcisnęła tam nas, po starej znajomości. I proszę jaki absurd, siedzimy z Tatką przy stole w kuchni i się cieszymy jak głupki, że będziemy płacić 650 zł co miesiąc. Szczęściarze z nas, co nie...
U nas identycznie....
OdpowiedzUsuńTutaj przedszkole kosztuje jeszcze więcej- chyba z torbami pójdziemy. Dobrze, że córa mała, ale chyba już będziemy musieli zacząć oszczędzać.
OdpowiedzUsuńTak, szczęściarze... Tak to jest z tymi przedszkolami, wszędzie brak miejsc. A pomyśleć, że rząd narzeka, że dzieci mało...
OdpowiedzUsuń