środa, 9 kwietnia 2014

Dziś o spacerach

Od kilku dni Migotka ucieka mi na spacerach. Zawsze lubiła się trochę oddalać ale nie było to kłopotliwe. Teraz ucieka i nie reaguje na wołanie. Próbowałam nie reagować, w myśl zasady ty się pilnuj mamy, ale ona zupełnie nie patrzy gdzie biegnie i czy ja za nią idę. Gdy nagle ktoś wyjdzie z klatki albo zza budynku biegnie na oślep i spadła już przez to ze schodów. Oddala się a jednak się boi. Gdy ucieka to często wbiega na trawnik a tam jest jak na polu minowym. Masakra. Już kilka razy zdarzyło się, że musiałam zostawić wózek z MB na chodniku i biec za nią, bo uciekała w stronę ulicy. Dziś też tak było, ale dziś mogłam zrobić trochę inaczej, bo Tata był w domu. Dałam jej ostrzeżenie, że jeśli się nie uspokoi to zaprowadzę ją do domu za karę. Oczywiście nie podziałało, tylko że ja zrobiłam dokładnie tak jak powiedziałam. Zostawiłam ją płaczącą tacie i poszłam kontynuować spacer z samym MB. Wyła już w drodze do domu i słyszałam ją jeszcze jak zjeżdżałam windą. Pomysł chyba miałam dobry tylko, że popsuł wszystko Tatko. Jak wróciłam przywitała mnie uśmiechnięta buzia Migotki cała umazana czekoladą. To co miało być karą stało się nagrodą. Chyba muszę najpierw Tatę wychować. Tylko jak ja mam się do tego zabrać.

2 komentarze:

  1. Faktycznie musisz zaczac Tate wychowywac:-)Piotr zlapal faze na uciekanie gdy mial ok. 2 lata. C0 ja sie z nim nameczylam zwlaszcza podczas samotnego urlopu w Zakopanym. Wszedzie musialam brac wozek parasolke bo nie dawalam rady go gonic z plecakiem. Kiedy zaczynal mi uciekac pakowalam go sila do wozka i przypinalam i tak do znudzenia. Na szczescie z czasem przeszlo:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już teraz podejrzewam, że nim na dobre zacznę wychowywać Synka, najpierw muszę poradzić sobie z miękkim sercem jego Tatusia :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń