środa, 9 lipca 2014

Nie było mnie bo....

bo pogoda była taka piękna i pojechaliśmy do Sielpi na kilka dni. Oczywiście po powrocie tyle pracy mi się nazbierało, że nie wiem w co ręce włożyć, ale było warto. Żal było nie skorzystać z tak ładnej pogody. Migotka to "wodny dzieciak" także była w swoim żywiole. Z wody ciężko było ją wyciągnąć, czasu nie miała nawet na jedzenie. Ludzi było dużo, ale dzięki temu Migotka szybko sobie znalazła towarzystwo do zabawy. Powstawały więc i zamki z piasku i baseny i oczywiście błotko. Pisku i radości było co nie miara. 
W ubiegłym roku Tatko kupił sobie kajak dmuchany - przewidujący był bo kupił trzyosobowy. Strasznie o ten kajak byłam zła, bo stał w przedpokoju a nawet nie nadmuchany zajmował sporo miejsca. W końcu w tym roku Tatko go zwodował. Oczywiście uparł się, że zabierze Migotkę. Kupił dla niej porządny kapok i w sobotę Migotka pierwszy raz pływała kajakiem. Jak to ja przeżywałam to możecie się domyślać! Denerwowałam się bardzo, bo uważam że jest na to za mała. Pierwsze pływanie było tuż przy brzegu, ale Migotka była tak grzeczna i słuchała Taty we wszystkim, że pozwoliłam, żeby stopniowo zaczęli się oddalać od brzegu. Tatko pływał bez kapoka, żeby w razie czego nie ograniczał mu ruchów, ale na szczęście nic się nie stało i nie musiał bawić się w ratownika. Migotka była zachwycona. MB też był zachwycony tyle, że piachem, więc ja spędzałam czas pilnując żeby MB za dużo piachu nie pożarł. Planujemy wyjazd nad morze, ale zaczynam się zastanawiać, czy to dobry pomysł. W Sielpi rozkładaliśmy koc w cieniu drzew i było bardzo przyjemnie a tam już niestety nie będzie takiej możliwości. MB jest już za bardzo mobilny i ciężko go pilnować. Gdy był młodszy było łatwiej. 









2 komentarze:

  1. Zazdroszczę wyjazdu, na pewno było wspaniale... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Popływałabym tak kajakiem...My tez jedziemy nad morze i już się boję, starszy syn był, ale ja nie byłam i nie wiem czy nie będę gorsza od dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń