środa, 5 lutego 2014

Zarządzanie czasem własnym

Próbuję jakoś wszystko poukładać ale u nas nie ma dwóch dni podobnych do siebie. Jedno już wiem - jak najwięcej muszę zrobić do południa, bo potem jest już tylko gorzej. Wstajemy między 7.30 a 8.15. I tak najpierw muszę nakarmić dzieciaki. Kolejność zależy od tego, czy MB śpi, czy też nie. Migotka nie je sama i przez to wszystko dłużej trwa, bo muszę ją nakarmić. Później w końcu mogę zjeść ja. Muszę ogarnąć kuchnię, nastawić pranie, ściągnąć to które wyschło i biorę się za obiad. Teoretycznie MB wtedy śpi a Migotka ma dobry humor. Tak teoretycznie, bo z tym to różnie bywa. Potem karmienie MB i w końcu  my jemy obiad. Pobawimy się i wychodzimy na spacer. MB jest zmęczony więc zasypia we wózku a ja mam czas dla Migotki. Po powrocie znowu karmienie MB. Jeśli chodzi o jego jedzenie to w dzień je co dwie albo trzy godziny. Później już jakieś drobne porządki, zabawa z dzieciakami i kolejne karmienia. Po południu MB mało śpi. Wieczory jeszcze trudniej przewidzieć, bo zależą od tego o której z pracy wróci Tata. Chodzimy spać późno. Migotka zasypia między 22.30 a 23.30. Próbowałam kłaść ją wcześniej ale ona nie potrzebuje dużo snu i tak zasypiała później i tak. Nie ma sensu denerwować ją i nas. Dobrze, że raz w tygodniu przychodzi Babcia K. Gdy ona jest mogę coś więcej zrobić z porządkowych rzeczy. Dni mijają tak szybko, że aż trudno mi uwierzyć, że MB ma już cztery miesiące. Złożyłam już wnioski w pracy o dodatkowy urlop macierzyński i o urlop rodzicielski. Kiedy to zleciało? Kiedy?

1 komentarz: