poniedziałek, 10 lutego 2014

Nowa fryzura

Po długich namowach Migotka w końcu poszła do fryzjera. Obiecałam, ze kupię jej różowy lakier do paznokci (tak wiem, że to nie pedagogicznie). Kilka dni wcześniej bawiłyśmy się w gabinet kosmetyczny i fryzjera, po to by oswoić sytuację i w końcu się zgodziła. Tak zgodziła się, ale w trakcie ścinania się rozmyśliła. Efekt jest taki, że z tyłu jest krzywo ale po wymyciu i tak to wygląda lepiej niż tuż po ścinaniu. Na szczęście obok fryzjera jest gabinet kosmetyczny i pani przybiegła jak usłyszała wrzaski Migotki. Musiało to strasznie wyglądać, bo się włączyła do pomocy. Przyniosła różowy lakier i pomalowała jej paznokcie. Chcąc nie chcąc musiała Migotka przez chwilę stać nieruchomo i wtedy fryzjerka dokończyła dzieła. Po zejściu z fotela Migotka obejrzała się za siebie i skwitowała to tak: "no i pięknie, wydarły mi włosy". Pani, chyba w ramach współczucia dla udręczonej i skopanej matki, nie wzięła pieniędzy za ścinanie włosów Migotki. Przy okazji ja też zmieniłam fryzurę. Dopiero patrząc w lustro u niej zauważyłam jak bardzo nie dbam o siebie. Nie mam kiedy i tak mało ważne to się stało dla mnie, że nawet nie staram się znaleźć na to czasu. Chyba powinnam to zmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz