czwartek, 8 maja 2014

Zaginiony w akcji

Mój mąż ma taką przypadłość, że chowa różne rzeczy w dziwnych miejscach i zapomina gdzie. Tak, pomysł z fotelikiem samochodowym dopinanym do kółek miałyście dobry. Ucieszyłam się, że nasz wózek ma tę opcję, tylko co z tego, że ją ma jak nie mogę z niej skorzystać. Żeby się dało dopiąć fotelik trzeba wpiąć do kółek taką kwadratową bazę, która niestety zaginęła w akcji. Nie ma jej i już. Było a nie ma - cud znikających przedmiotów. Mój mąż jest lepszy niż David Copperfield. Najgorsze jest to,że chciałam z tego skorzystać jak będziemy jechać do mojego brata, żeby nie zabierać spacerówki dla MB i nie mogę. Rzeczy zaginionych jest masa. Zaczynając od gofrownicy a na prostowniku kończąc. Prostownika to mój mąż szuka już kilka lat, oczywiście jego brak odczuwa tylko w sezonie zimowym. Przez resztę roku zapomina o nim, po czym wraz z nastaniem mrozów temat jak bumerang powraca. Część rzeczy zaginionych w mieszkaniu udaje mi się niespodziewanie odnaleźć ale do jego królestwa (piwnicy) się nie zapuszczam. On nic nie wyrzuca tylko znosi tam. Bałagan tam jest straszny i dlatego tam, w tym trójkącie bermudzkim rzeczy znikają. Dobrze, że chociaż mąż wraca z piwnicy cały i zdrowy.

1 komentarz:

  1. Z tą piwnicą to tak samo ma mój ojciec, za to mój P. właśnie w ten sam sposób traktuje garaż :P I żeby ktoś przypadkiem nie wpadł na pomysł by im tam grzebać, bo marny jego los ;)

    OdpowiedzUsuń