piątek, 29 sierpnia 2014

MB ma już 10 miesięcy

Muszę dokładnie wszystko zapisywać, bo znowu zapomnę. MB miał dziewięć i pół miesiąca gdy samodzielnie usiadł z leżenia na brzuszku. Dzień wcześniej była rehabilitantka i powiedziała, że jeszcze na siadanie się nie zanosi a on usiadł, udowadniając kolejny raz, że na wszystko przychodzi czas i już. Dwa dni po tym zaczął pełzać. Wcześniej turlał się po podłodze i w ten sposób się przesuwał (bardzo skutecznie zresztą) ale takie prawidłowe pełzanie z odpychaniem się nóżkami nastąpiło dopiero wtedy. Gdy miał 10 miesięcy i dwa dni zaczął raczkować i od tego momentu żadna siła powstrzymać go nie może. Rękami chwyta się czego tylko może i próbuje wstawać, ale mu to jeszcze zupełnie nie wychodzi. Bardzo często klęczy - to chyba taka namiastka stania. Przez to, że stał się taki mobilny to w końcu raczyła go zauważyć Migotka. Już teraz chętnie się z nim bawi i namawia na wspólne zwiedzanie mieszkania. Muszę bardzo uważać, żeby nie zrobiła mu krzywdy, bo jest bardzo ruchliwa i przy tym swoim pędzie zachowuje się jak małe tornado. Niestety zabiera mu zabawki i wtedy też muszę interweniować, bo te szarpaniny kończą się źle dla MB, bo bidulek traci pion. Dziś gdy to piszę to już się przyzwyczaiłam do tego, że MB tak szybko się przemieszcza ale początki gdy wróciliśmy z Krynicy były bardzo trudne. Nie dało się go wsadzić do kojca, bo taki był zachwycony raczkowaniem, że każda próba ograniczenia jego wolności kończyła się strasznym wyciem. Jeśli chodzi o jedzenie to nadal nie ma z tym problemu. Pięknie wszystko je i próbuje nowych smaków. Uwielbia maliny i jeżyny. Nadal karmię go piersią. Ze spaniem jest troszeczkę gorzej ale to chyba przez zęby. Ma już jedynki na dole i dwójki u góry. Przez chwilę wyglądał jak mały, uroczy wampirek ale teraz rosną mu górne jedynki i dolne dwójki. Cztery zęby naraz, także nie ma się co dziwić, że płacze przez sen i że budzi się często w nocy a na łyżeczce przy karmieniu zauważyłam krew. Było kilka takich nocy, że wstawałam do niego co kwadrans. Dwie ostatnie noce były już lepsze i po obejrzeniu paszczy stwierdzam, że to co najgorsze mamy za sobą - zęby przebiły się przez dziąsło. W ciągu dnia ma już jedną drzemkę. Co do długości jej trwania to bywa różnie. Nieraz śpi pół godziny a nieraz dwie godziny. Co jeszcze potrafi? Robi "pa pa", bije brawo, pokazuje rączką gdzie jest mama, tata i Migotka, szafa i lampa. Posiada jeszcze jedną umiejętność - otóż ryczy grubym głosem jak lew. Nie wiem skąd ta mała istota wydobywa taki dźwięk. Oczywiście szybko nauczył się to robić na zawołanie, bo wszyscy tym się zachwycają a on jak to prawdziwy facet jest łasy na pochwały. Wystarczy, że Babcia poprosi "postrasz Babcię" a mały już bez żadnego wysiłku wydobywa z siebie te straszne dźwięki. Gdy słyszy muzykę to podryguje do rytmu (zupełnie jak Migotka). Bardzo potrzebuje czułości, przytulania, głaskania i całowania i niech taki będzie zawsze.

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę Ci braku problemów żywieniowych. Chciałabym usłyszeć ryczącego lwa w akcji, na pewno jest uroczy:). A że faceci od najmłodszych lat są łasi na pochwały to najprawdziwsza prawda:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Rośnie maluch błyskawicznie :)
    Oj chyba wszystkie dzieci lubią melodie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hania też pełzała i się turlała :)
    Tak to jest, że jak już dziecię zacznie raczkować, to nie ma zmiłuj- oczy dookoła głowy i cenne rzeczy jak najdalej z zasięgu oczu i małych rączek :)
    Chciałabym zobaczyć, jak wygląda to "strasznie babci" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rośnie jak na drożdżach :)

    OdpowiedzUsuń